wtorek, 1 lipca 2008

Kirgiz siedzi w koniu

Ryszard Kapuscinski popelnil kiedys ksiazke "Kirgiz schodzi z konia" . Z tego co zasslyszalem, bo miedane bylo mi jej przeczytac, ten zbior reposrtazy opisuje poczatki kolektywizacji rolnictwa w Kirgizji i poniekad byl napisany na zamowienie partii(wowczas jedynej partii;-). Jednak po (jak to sie mowi w tej czesci Azji) rozbiciu ( a nie upadku) Zwiazku Radzieckiego Kirgiz na konia powrocil i trzyma sie dobrze w siodle. I jezdzi on na tym koniu po pieknych gorach, ktore zajmuja 90% powierzchni kraju, pasie owoce , czasem nawet jaki, robi kumus z kobylego mleka( da sie wypic ale potem lepiej nie odchodzic za daleko od wychodka) i niestety czesto klepie biede. Kraj jest naprawde przepiekny ludzie przyjazni i goscinni, chodz czesto sami nie wiele maja zawsze sa chetni do wypicia wspolnego czaju i posluchania jak tam sie zyje w Europie. Jak sie czlowiek przyzna , ze z Polszy to najczesciej zaczyna sie quiz ze znanego powszechnie serialu "Citery tankery i sabaka". Szkoda ze od pierwszego lipca w odwecie naszych Shoengenskich wymagan Kirgizja wprowadzila nam wizy bo chetnie bym tam dluzej posiedzial. Ale z drugiej strony juz prawie trzy miesiace od wyjazdu z Polski a ja dopiero drugi dziem w Chinach a ten kraj jest tak wielki, ze nawet wpelni wykorzystana 60-dniowa wiza nie starczy mi na zobaczenie chocby ulamka. Takze wrzucam zaraz pare fotek i lece planowac wojaze po Chinach. Necik tu hula przyzwoicie takze obiecuje czesciej cos klepnac.
Pozdro i milych wakacji wszystkim zycze.

Brak komentarzy: