Tak jak pisalem wczesniej z Hanoi udalem sie na wycieczke do zatoki Halong, slynnego miejsca Wietnamu, ktore pojawia sie w wielu filmach min. "Bondach",
wyjazd mega udany dwa dni i jedna noc na malym statku, ktory przeplynal wokol zatoki.
Zobaczylem dwie imponujace jaskinie w ktorych ukrywali sie wietnamscy zolnierze podczas wojen.
Najlepsza zabawa bylo jednak plywanie i skakanie do wody z lodzi i unikanie meduz, ktorych trucizna nie jest moze zabojcza ale jak doswiadczyla jedna kolezanka poparzenia sa bardzo bolesne.
Kilka zdjec z tego wyjazdu juz jest do ogladniecia
Po zasluzonym odpoczynku od wakacji w Halong wrocilem do Hanoi na jeden dzien gdzie nadrobilem troche zwiedzanie stolicy ogladajac min. Muzeum Ho Chi Mina pierwszego przywodcy i lidera narodu komunistycznego Wietnamu.
Wczoraj przyjechalem do Hue miasta polozonego mniej wiecej w polowie wybrzeza Wietnamu, gdzie od razu udalem sie na polecana wczesniej plaze Thian An, miejsce to wyglada jak raj, duza czysta plaza , cieple turkusowe morze i calkiem spore fale.
Dzis zwiedzam samo miasto Hue a jutro przed wyjazdem do Sajgonu sprobuje jeszcze powrocic na chwile "byczenia sie" na plazy Thian An.
A juz nie bawem wyjazd do Kambodzy, dosyc szybko niestety, ale juz nie moge sobie pozwolic na miesiac w kazdym kraju bo tym sposobem wiza do Australii skonczylaby sie za nim tam dotre.
czwartek, 21 sierpnia 2008
sobota, 16 sierpnia 2008
Viet Nam
znowu jakies narzekania docieraja ze nie pisze, a nie odzywalem sie tylko przez tydzien ;-((
jak widac powyzej jestem juz w Wietnamie,
dzis czwartego dnia w srodku nocy przyjechalem do Hanoi,
i jak narazie ta podroz prowadzi w klasyfikacji na najgorsza( olimipiada to klasyfikacje sa na czasie ;-)))
w Wietnamie w przeciwienstwie do Chin hard seat jest naprawde twarde po prostu drewniane lawki, takze sporo sie dowiedzialem o czesci mojego ciala ponizej plecow i wniosek jest jeden wietnamski hard seater - tak , ale tylko na stojaco ;-)
no ale nie ma co narzekac wspomne jeszcze tylko ze pociag przemieszcza sie z taka sama predkoscia jakten na odcinku Mielec-Debica( Ci co mieli te watpliwa przyjemnosc na pewno wiedza o co mi chodzi a Tym co nie powiem ze 292 km zajelo nam 14 godzin),
a ogolnie Wietnam nie jest taki straszny jak wspominali inni podrozujacy, fakt ze ludzie sa bardziej natarczywi w sprzedazy swojego towaru i z reguly prubuja naciagnac, ale po prostu trzeba byc bardziej czujnym,
a Sapa w pld-zach czesci kraju po prostu zajebista, piekne gory pokryte czesto jak nie mgla to chmurami, lajtowy jak na te czesc swiata gorski klimacik,
pelno tarasow ryzowych i mnostwo ludzi z mniejszcosci narodowych( hill-tribes),
po woli szykuje sie na wyjazd do zatoki Halong i troche sie poszwedam po Hanoi,
aha ostatnio wrzucilem tylko 2 fotki ale lacze w Sapie bylo dramatyczne
dzis postaram sie nadrobic zaleglosci
narka
jak widac powyzej jestem juz w Wietnamie,
dzis czwartego dnia w srodku nocy przyjechalem do Hanoi,
i jak narazie ta podroz prowadzi w klasyfikacji na najgorsza( olimipiada to klasyfikacje sa na czasie ;-)))
w Wietnamie w przeciwienstwie do Chin hard seat jest naprawde twarde po prostu drewniane lawki, takze sporo sie dowiedzialem o czesci mojego ciala ponizej plecow i wniosek jest jeden wietnamski hard seater - tak , ale tylko na stojaco ;-)
no ale nie ma co narzekac wspomne jeszcze tylko ze pociag przemieszcza sie z taka sama predkoscia jakten na odcinku Mielec-Debica( Ci co mieli te watpliwa przyjemnosc na pewno wiedza o co mi chodzi a Tym co nie powiem ze 292 km zajelo nam 14 godzin),
a ogolnie Wietnam nie jest taki straszny jak wspominali inni podrozujacy, fakt ze ludzie sa bardziej natarczywi w sprzedazy swojego towaru i z reguly prubuja naciagnac, ale po prostu trzeba byc bardziej czujnym,
a Sapa w pld-zach czesci kraju po prostu zajebista, piekne gory pokryte czesto jak nie mgla to chmurami, lajtowy jak na te czesc swiata gorski klimacik,
pelno tarasow ryzowych i mnostwo ludzi z mniejszcosci narodowych( hill-tribes),
po woli szykuje sie na wyjazd do zatoki Halong i troche sie poszwedam po Hanoi,
aha ostatnio wrzucilem tylko 2 fotki ale lacze w Sapie bylo dramatyczne
dzis postaram sie nadrobic zaleglosci
narka
piątek, 8 sierpnia 2008
"Everybody is Kung-Fu fighting"
hejka,
Palnowalem cwiczyc Tai-chi, ale jak w hicie z lat osiemdziesiatych wszyscy bawili sie w kung-fu,
takze ja tez po krotkiej lekcji dosyc wolnego i bardzo spokojnego Ta-ichi postanowilem sie zajac ta chinska sztuka walki. Wszyscy to znaczy chinskie dzieciaki w wieku od 5-15 lat mialem szczescie i bylem jedynym turysta w klasztorze-swiatyni Wu -Wei, takze moi mlodzi instruktorzy mieli dla mnie sporo czasu.
Piec z szesciu dni jakie team spedzilem zajely mi treningi, intensywne bo az piec godzin dziennie plus poranny bieg nad rzeke i powrot z calkiem sporym kamieniem na glowie dzieki czemu garb mi sie lekko zmniejszyl ;-))).
Kompleks Wu-Wei polozony jest na zboczu czterotysiecznika z widokiem na jezioro Er-Hai a w swiatyni nie ma pradu . Takze wrocilem mega zrelaksowany i dosyc rozciagniety( w czym pomagali mi chlopcy probujac przycisnac mi piety do twarzy przy wyprostowanej dolnej konczynie).
Obecnie jestem w Kumingu i konytnuuje relaksik w oczekiwaniu na wietnamska wize gdzie mam nadzieje byc we wtorek.
Aha zdjec z treningu nie mam gdyz ciezko bylo przy tych wygibasach trzymac aparat w rece.
Pozdro i do nastepnego
Palnowalem cwiczyc Tai-chi, ale jak w hicie z lat osiemdziesiatych wszyscy bawili sie w kung-fu,
takze ja tez po krotkiej lekcji dosyc wolnego i bardzo spokojnego Ta-ichi postanowilem sie zajac ta chinska sztuka walki. Wszyscy to znaczy chinskie dzieciaki w wieku od 5-15 lat mialem szczescie i bylem jedynym turysta w klasztorze-swiatyni Wu -Wei, takze moi mlodzi instruktorzy mieli dla mnie sporo czasu.
Piec z szesciu dni jakie team spedzilem zajely mi treningi, intensywne bo az piec godzin dziennie plus poranny bieg nad rzeke i powrot z calkiem sporym kamieniem na glowie dzieki czemu garb mi sie lekko zmniejszyl ;-))).
Kompleks Wu-Wei polozony jest na zboczu czterotysiecznika z widokiem na jezioro Er-Hai a w swiatyni nie ma pradu . Takze wrocilem mega zrelaksowany i dosyc rozciagniety( w czym pomagali mi chlopcy probujac przycisnac mi piety do twarzy przy wyprostowanej dolnej konczynie).
Obecnie jestem w Kumingu i konytnuuje relaksik w oczekiwaniu na wietnamska wize gdzie mam nadzieje byc we wtorek.
Aha zdjec z treningu nie mam gdyz ciezko bylo przy tych wygibasach trzymac aparat w rece.
Pozdro i do nastepnego
Subskrybuj:
Posty (Atom)