chyba minelo wiecej niz dzien
ale niedziela byla bardzo ciekawa i kafeje znowu zamkneli
tak czy inaczej wyjazd na rowerach okazal sie zajebisty
wspielismy sie na sam szczyt wzgorza z kosciolem Dzerwi(Krzyza)
potem after party w clubie bikersow(chlopaki bawia sie w downhill)
w poniedzialek wyskoczylem do Kazbegi
gdzie czulem sie jak w Tel Awiwie sam i 10 osob z Izraela w noclegowni
troche dziwnie sie czulem ale okazali sie bardzo fajna ekipa
i nawet sa za niepodlegloscia Palestyny(niektorzy ;-)
we wtorek podszedlem pod lodowiec pod Kazbekiem(najwyzszy w Gruzji 5607 m.n.p.m)
calkiem przyjemnie cos pomiedzy poloninami a szlakiem na Czerwone Wierchy
malo kamieni miekie podloze pogoda haraszo i sam w takich gorach
nikogo nie spotkalem przez cala trase wspialem sie na 3500-3800
dzis wkoncu dogonilem Daniela w Armenii
przyjemne panstewko ale zaniedbane szczegolnie prowincja
zobaczymy jakie sie okaze po dalszej eksploracji
narzaie koncze szykujemy kolacje na blokowisku u Hasmik z Hospitality Club
pozdro
środa, 23 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Po Armenii śmiało będziesz mógł mówić, że z nie jednego pieca chleb jadłeś ;) Pozdrawiam, Wojtek
Prześlij komentarz