czwartek, 4 września 2008

Cam Pu Cha

Cam Pu Cha czyli Kambodza,
chwile sie nieodzywalem i jak widac jestem juz w Kambodzy, poczatkowo planowalem
tu byc tylko tyddzien, ale w stolicy Phnom Penh znalazlem bardzo ciekawe miejsce nad jeziorkiem
z hostelami, knajpkami i strasznie pozytywna atmosfera takze w oczekiwaniu na wize laotanska
troche sie tam zasiedzialem. Najbardziej interesujacym miejscem w stolicy sa Pola Smierci gdzie mozna zobaczyc swiadectwa(min. 7 tys. czaszek ofiar w pagodzie-sarkofagu) dyktatury Pol Pota, ktory ponoc zamordowal az 1.7 mln Khmerow("Kambodzan'') . Bylo to prawdopodobnie ostatnie ludobojstwo na taka skale w XX w. , ale nikt wczesniej nie mordowal swoich rodakow a Czerwoni Khmerzy zabili ok. 20 % owczesnej populacji.
Jednak Kambodza ma tez mniej drastycczne momenty w swojej historii, obecnie jestem w Siem Riep gdzie dzis juz drugi dzien bede zwiedzal najwikszy na swiecie kopleks swaityn. Miejsce jest po prostu zajebiste oprocz samych budowli czesto w trakcie "polykania ich przez dzungle'' czyli zarastania, fajny jest klimacik przemieszczania sie- ja akurat smigam sobie na wypozyczonym za dolara rowerze-gruchocie. Przez lasy, laki, gaje palmowe i pola ryzowe i co jakis czas zza zakretu wyskakuje jakas budowla z XII czy nawet IX wieku, takze jest gicik a fotki moze wieczorem.
Aha i wracajac do Wietnamu to chyba zatrzymalem sie na "plazowaniu" pozniej bylem jeszcze w Sajgonie( ktory obecnie na czesc pierwszego przywodcy komunistycznego Wietnamu nazywany jest Miastem Ho Chi Minha tudfziez Ho Chi Minh City - polska wersja chyba lepsza;-) gdzie pierwszy dzien odpoczywalem po miazdzacej umysl i cialo 28,5 godzinnej podrozy autobusem i ogladalem pamiatki po wojnie z amerykanskim imperialistycznym najezdzcaw tamtejszym muzeum. Zaliczylem jeszcze wycieczke do tuneli Cu Chi - naprawde ciasne i klaustrofobiczne ja mialem zakwasy po kilkudziesieciu metrach "'kuco-chodu'' a to byla wersja turystyczna czyli rozszerzona a wszystkiego podczas wojny bylo prawie 200 km. I na deser switynia wzglednie nowej religi Kaodaizmum ktory powatal w Wietnamie i laczy w sobie elementy glownych religii swiata. Tak siw zastanawia czy nie za duzo tych swiatyn ogladam jeszcze jakis dewota sie ze mnie zrobi, no coz ale to tak jak ogladanie kosciolow w Europie a tu jest zdecydowanie bartdziej egzotycznie i ciekawie.
W Wietnamie jednak najgorsze bylo to ze siec agencji turystycznych jest tak dobrze rozwinieta i tania ze ciezko jest byc do konca niezaleznym indywidualnym turysta. Mi to jednak niespecjalnie odpowiadalo dla tego je olalem, dolozylem troche kasy i zarowno Delte Mekongu jak i droge do Kambodzy zrobilem na wlasna reke. Troche zametow, sporo zabawy, kombinowania ale sie udalo choc maska chirurgiczna bu sie przydala- sporo wysiedzialem sie na motorze.
Oki koniec zamulania z mojej strony i smigam zwiedzac Angkor Wat.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Niektóre plenery, jak z Rambo IV, heheheh
Pozdrawiam:)
Ewa