piątek, 19 września 2008

Sa Bai Dee(Sabajdi) z Laosu

Sabajdi jest bardzo popularnym pozdrowieniem w Laosie, i nie byloby w tym nic szczegolnego gdyby nie to . ze wita nas kazdy Laotanczyk w malej wiosce i w duzym miescie. I na szczescie nie tylko ten ktory chce nam cos sprzedac jak to bylo w sasiednim Wietnamie i Kambodzy. Ludzie sa tu bardzo pozytywni choc nie zyje im sie najlatwiej( Laos wciaz jest zaliczany do najslabiej rozwinietych panstw swiata?) ich wewnetrzny spokoj roztacza bardzo pozytywna aure gdziekolwiek sie dotrze.
Jestem tu juz dwa tygodnie i troche szkoda ze juz jutro wyjezdzam. Ale przynajmniej pozdroz wyjazdowa bedzie ciekawa: dwa dni na lodzi na Mekongu zeby dotrzec do granicy z Tajlandia.
A co tu porabialem? Kilka pierwszych dni spedzilem na Si Phan Don( "Cztery tysiace wysp") przy samej granicy z Kambodza gdzie mieszaklem sobie w skromnym bungalowie pod ktorym przeplywa ta ogromna rzeka i zwiedzalem dwie wyspy glownie na rowerze. Poniej przetransportowalem sie z poludnia przez Pakse i Savannakhet( w sumie nic tam szczegolnego poza pre-angkorskimi ruinami swiatyni w Champasak). Pozniej chwilka w stolicy Vienienne.
Jednak najlepszym miejscem bylo Vang Vieng gdzie bawilem sie jak mlody dzieciak splywajac kilka kilometrow rzeka w detce od kola ciezarowki. Ponadto w okolicach miasteczka jest kilka sporych i dzikich jaskin, gdzie mozna sie troche zamotac przy wychodzeniu czego doswiadczylem na wlasnej skorze.
Oki nastepne newsy z Tajlandii a teraz sprobuje zalacyc jakies zdjecia.

Brak komentarzy: